Logo Akademickiego Centrum Jezyków Obcych

  • O nas
  • Wydarzenia
  • Kursy językowe
    Angielski Niemiecki Rosyjski Hiszpański
  • Pearson Test of English
  • Pick up your English
  • Kontakt

Wywiad z Kevinem

Dwoje męszczyzn siedzi przy okrągłym stole i prowadzi dyskusję

Niektórzy z naszych studentów, głównie z Informatyki i Filologii Angielskiej zapewne mogą kojarzyć głównego bohatera dzisiejszego wpisu. Kevin Wang przyjechał do nas z Ameryki Północnej w ramach programu Fulbrighta, czyli największiego programu wymiany naukowej i kulturowej Stanów Zjednoczonych. Inicjatywa ta przez wielu uznawana jest za jeden z najbardziej prestiżowych programów wymiany na świecie, z reputacją daleko wykraczającą poza środowisko akademickie.

Postanowiłem przeprowadzić z Kevinem rozmowę, w celu przybliżenia Wam jego osoby, a także aby poznać jego odczucia na temat aspektu kulturowego rzeczonej wymiany. Przedstawiam Wam więc luźny transkrypt naszych dywagacji o stereotypach, różnicach kulturowych i pierogach.

Tomek: Kevin, opowiedz troszkę o sobie, żebyśmy wiedzieli z kim mamy do czynienia. Bo tuż przed rozmową pochwaliłeś się, że masz już dyplom magistra w wieku 22 lat.

Kevin: Tak, to prawda. Od strony profesjonalnej, swój dyplom uzyskałem na Uniwersytecie Michigan, na kierunku informatyki i inżynierii komputerowej. Odbyłem dwa staże – pierwszy w dziale pojazdów autonomicznych w Fordzie, drugi jako inżynier oprogramowania w Bungee (czyli w firmie odpowiedzialnej za gry takie jak Halo, Destiny). Pracowałem również w różnych laboratoriach badawczych na swojej uczelni.

T: Jasne, a co powiesz nam o sobie od strony osobistej?

K: Zacznę od tego, że jestem zapalonym graczem komputerowym, ostatnio grywam sporo w Risk of Rain Returns.

T: Niemożliwe, ja też!

(przyp. red. tu powinien być duży fragment naszej rozmowy na temat gier komputerowych, którego Wam oszczędzę)

K: (...) na pewno jednak nie jestem fanem gier z gatunku horrorów. Z innymi ludźmi jasne, ale granie w nie samemu to nie dla mnie. A już na pewno nie kiedy mieszkam w miejscu, gdzie o godzinie 16 jest już ciemno!

T: Rzeczywiście, zimowe miesiące nie są dla nas zbyt łaskawe jeśli chodzi o dostęp do Słońca. Nie ma to jak wyjść do pracy, kiedy jest ciemno i wrócić, gdy znowu zaczyna się ściemniać.

K: Gram też or paru lat na gitarze, ostatnio próbuję nauczyć się nawet jednej polskiej piosenki – "Długość dźwięku samotności" (przyp. red. Kevin świetnie poradził sobie z wymową, muszę mu to oddać!) Co zabawne, kiedyś grałem na klarnecie i w sumie przyjęli mnie na Uniwersytet Michigan, w celu nauki gry na klarnecie i zostania profesjonalnym klarnecistą, ale stwierdziłem, że jednak trochę mnie to przerosło i wybrałem coś prostszego, czyli informatykę. Jako, że teraz mam więcej czasu wolnego, to piszę także bloga oraz koduję to, na co mam ochotę.

T: Ok, to znamy już początki Twojej wędrówki, ale czy masz plany co do miejsca docelowego? Co masz zamiar robić jak wrócisz do Stanów?

K: Prawdopodobnie coś związanego z grami wideo. Najbardziej chciałbym pracować gdzieś, gdzie mógłbym łączyć technologię z opowiadaniem historii, co bierze się z mojego głębokiego przekonania, że opowieści to jedna z najważniejszych części ludzkiego istnienia.

T: Zgadzam się w zupełności, przecież od zarania dziejów przekazywanie opowieści z pokolenia na pokolenie było jedyną formą zapamiętywania historii, tradycji i wszystkiego, co się z tym wiąże. W takim razie muszę zapytać, czy jeśli trafisz do gamedevu, to wolałbyś skupić się stricte na kodowaniu rozwiązań technologicznych, czy raczej na tej kreatywnej stronie tworzenia gier?

K: Myslę, że moja wymarzona rola byłaby gdzieś pośrodku. Bardzo lubię samo kodowanie i to, w jaki sposób systemy informatyczne czy po prostu duże kawałki kodu wchodzą ze sobą w interakcje, ale mimo to wolałbym współpracować z ludźmi odpowiedzialnymi za tę kreatywną stronę – z artystami, pisarzami itp. Mam nadzieję, że się uda, bo stan przemysłu gier wideo w Stanach Zjednoczonych nie jest najlepszy, w zeszłym roku około 10 tysięcy osób straciło pracę.

T: W takim razie będziemy trzymać kciuki, żebyś gdzieś się załapał! Chciałbym jeszcze chwilę porozmawiać o programie Fulbrighta. Skąd się o nim dowiedziałeś i dlaczego postanowiłeś z niego skorzystać?

K: Szczerze mówiąc, szukałem jakiegoś sposobu, aby wcisnąć pauzę na rok i porobić coś innego. Wybrałem nauczanie, ze względu na wewnętrzną chęć i potrzebę pracy na rzecz społeczeństwa. Fulbright był pierwszym moim wyborem, później dowiedziałem się o podobnych programach w Japonii i w Korei i jakimś mniej prestiżowym w Hiszpanii, ale na szczęście udało mi się dostać do Fulbrighta. Bardzo się z tego cieszę, bo mimo, że są różne przeciwności związane z wyjazdem do obcego kraju na rok, to uważam, że jest to bardzo ciekawe i poszerzające horyzonty doświadczenie.

T: Oczywista sprawa! I jest to doskonałe przejście do mojego kolejnego pytania, czyli: jak znajdujesz Polskę i Łomżę przede wszystkim?

K: Zacznijmy od tego, że Łomża to mała miejscowość. I to bez stacji kolejowej.

T: :(

K: Ogólnie rzecz biorąc nie mam tu za dużo do roboty poza nauczaniem. Ale muszę przyznać, że uwielbiam moich studentów. Założyłem nawet klub kodowania! Spotykamy się co tydzień, mamy własny serwer na Discordzie. Od przyszłego semestru mam nadzieję, że uda się to bardziej usystematyzować i zrobić to bardziej oficjalnie.

T: Zapraszamy chętnych do dołączenia do klubu kodowania do zgłoszenia się do Kevina!

K: Tak jak mówiłem, uczę informatyków i filologów i najciekawsze jest to, jak bardzo różne zajęcia mogę przeprowadzić z jednymi i z drugimi. Jedni będą mieli naturalnie większe parcie na kodowanie, a z drugimi mogę bardziej pobawić się językiem. Na przykład przed świętami zmieniłem Chat GPT w Świętego Mikołaja i razem ze studentami próbowaliśmy wymyślać różne sytuacje, z jakimi nasza SI musiała sobie poradzić. Studenci byli zachwyceni, wszyscy byli bardzo zaangażowani i tryskali pomysłowością.

T: Chcesz przez to powiedzieć, że studenci informatyki mają braki w angielskim?

K: Na szczęście nie. Zauważyłem, że ogólnie poziom angielskiego w Polsce jest bardzo dobry. Większość młodzieży rozumie, co do nich mówię i chętnie próbują ze mną rozmwiać. Bardzo mnie cieszy fakt, że kładziecie taki nacisk na naukę języków obcych, bo u nas to leży. Mało który Amerykanin potrafi władać jakimś językiem obcym.

T: W pewnym sensie jest to zrozumiałe. U Was praktycznie cały kontynent mówi po angielsku, więc trzeba wybrać się naprawdę daleko, żeby język obcy był Ci do czegokolwiek potrzebny. Europa z kolei podzielona jest na wiele małych państw i praktycznie każde z nich ma osobny język. Co może być też nie do przyjęcia dla przeciętnego Amerykanina. Pamiętam, jak jeden z uczestników Whose Line is it Anyway powiedział "Jestem z Francji, mówię po europejsku!"... No nie, jednak to tak nie działa. I właśnie stąd moje kolejne pytanie. Może zabrzmieć dziwnie, ale przejdźmy trochę w stereotypy: czy doświadczyłeś jakiegoś szoku kulturowego? Czy jakoś przygotowałeś się, czytałeś coś o Polsce? No i czy w ogóle wcześniej wiedziałeś, że taki kraj istnieje?

K: (śmiech) Zacznę od tego, że przyjazd do Europy nie był dla mnie aż tak szokujący, bo wcześniej byłem na wycieczce i zwiedziłem około 20 europejskich miast w 40 dni. Byłem okropnie zmęczony, ale szczęsliwy! Wracając jednak do pytania - przypomniałeś mi o jednym Amerykaninie, którego spotkałem w pociągu w Szwajcarii. Też podróżował razem ze swoją dziewczyną i kiedy opowiedziałem mu, że będę uczył angielskiego w Polsce, zapytał mnie czy to jakieś miasto... Także trochę racji w tym stereotypie, że Amerykanie średnio orientują się w geografii.

T: No dobra, a co jeśli chodzi o stereotypy dotyczące Polski i Polaków?

K: Małómówni i mało otwarci.

T: (śmiech) coś w tym jest! Czy spotkałeś się z jakimiś przejawami razismu czy ksenofobii, bo to też podobno się o nas mówi.

K: Nie bardzo. Nie spotkałem się z jakąś sytuacją, że ktoś się na mnie bezczelnie gapi czy coś. Usłyszałem za to jeden rasistowski komentarz od ucznia liceum.

T: Aż boję się zapytać.

K: Nic aż tak strasznego, powiedział tylko, że muszę być świetny w ping ponga...

T: To nie tak źle faktycznie, przynajmniej nie powiedział, że musisz lubić jeść psy, bo to jeden z najczęstszych 'żartów' odnośnie Chińczyków.

K: Nie, to to akurat usłyszałem u siebie, w Stanach... W każdym razie, żeby być szczerym, spodziewałem się, że będzie dużo gorzej w Polsce. Właśnie przez te wszystkie stereotypy, których nasłuchałem się w domu.

T: Cieszy mnie to, bałem się, że moi krajanie się nie popiszą otwartością, a tu proszę!

K: Wracając do tego co mówiłem o Polsce, a w sumie o całej wschodniej Europie, to panującym stereotypem jest: pierogi, wódka, depresja i przestępcy.

T: Faktycznie, coś w tym jest, niestety. Na szczęście, stereotypy to tylko stereotypy i tak jak przeciętny Amerykanin nie zna krajów w Europie, tak przeciętny Europejczyk nie zna stanów w USA. Po prostu myślimy o Was jako o 'Amerykanach' i tyle, nie bacząc na to, że przecież to ogromny kontynent i w każdym stanie możecie się sporo od siebie różnić jeśli chodzi o tradycję, kuchnię i inne rzeczy. I właśnie skoro o tym mowa, to powiedz, za czym tęsknisz najbardziej?

K: Za azjatyckim jedzeniem. I za Bubble Tea, mimo że w Łomży jakaś jest to jednak u nas jest nieporównywalnie lepsza.

T: Bubble Tea to też coś azjatyckiego? Nie wiedziałem!

K: Tak, to tajwański wymysł. W każdym razie, na szczęście kiedy udałem się do Warszawy i kupiłem sobie parę kluczowych składników i teraz mogę sobie gotować azjatyckie dania!

T: Wracając jeszcze do Fulbrighta: czy uczestnicy mają ze sobą kontakt? Jest to jakoś oficjalnie zorganizowane?

K: Nie, mamy po prostu grupę na komunikatorze i jesteśmy w dość częstym kontakcie i wspieramy się nawzajem. Wiesz, musimy trzymać się razem, bo jesteśmy dziesiątką Amerykanów zmagających się z tymi samymi problemami w obcym kraju.

Muszę powiedzieć jeszcze jedną pozytywną rzecz na temat Polaków. W przeciwieństwie do Francuzów, którzy mają małe porcje jedzenia, Polacy kiedy Cię goszczą mają jeden cel: chcą Cię nakarmić.

T: Oj tak, z tego akurat słyniemy. Nasza polska gościnność, czyli masz tu więcej kalorii, niż potrzebujesz na dziś i jutro, smacznego!

K: Dokładnie, bardzo mi się to podoba, a Wasza kuchnia bardzo mi smakuje.

T: O, to ciekawe! Pochwal się więc, co jadłeś z naszych tradycyjnych dań.

K: Myślę, że większość z tego, o czym się słyszy: barszcz, bigos, kartacze, pierogi. Jednak jeszcze nie spróbowałem prawdziwego polskiego sernika. Kupiłem jeden w sklepie, ale był średni.

T: Nie nie, musisz spróbować pysznego domowego serniczka, koniecznie!

K: Chciałbym też spróbować mięsa w galarecie, nie wiem czy to jest popularne w Polsce, w Rosji na pewno.

T: U nas też! Jest to dosyć popularne danie. Powiedz jeszcze, czy masz problemy z komunikacją w codziennym życiu?

K: Z młodymi ludźmi nie. Czasem są problemy w sklepie, ale wtedy z pomocą przychodzi Google Translate i jakoś sobie radzę. Niestety zostałem trochę w tyle w porównaniu z innymi ludźmi z programu jeśli chodzi o naukę języka polskiego, ale postaram się to trochę nadrobić.

T: Ok, powodzenia, bo nasz język do najprostszych nie należy! Na koniec powiedz – jak podsumowałbyś swoją dotychczasową przygodę z Fulbrightem w Polsce?

K: Powiem tylko, że nie powtórzyłbym raczej tego doświadczenia. Dziewięć miesięcy to wystarczająco dużo czasu. Nie mówię, że oceniam to negatywnie. Po prostu Fulbright to sporo pracy, jeśli chodzi o samo nauczanie i moją faktyczną pracę tutaj, a trzeba do tego dodać jeszcze przeprowadzkę do obcego kraju i wszystkie wyzwania z tym związane.

T: Czy poleciłbyś innym studentom ze Stanów uczestnictwo w tym programie?

K: Przeciętnemu studentowi raczej nie. Tak jak powiedziałem, jest to spore wyrzeczenie i jeśli ktoś nie ma pociągu do nauczania i do pracy na rzecz społeczeństwa, to raczej nie powinien się na coś takiego zdecydować. Niemniej jednak, osobiście bardzo cieszę się, że dostałem taką okazję i mam zamiar wykorzystać ją w pełni.

Jeśli dotarliście do końca, drodzy czytelnicy, to mam nadzieję, że tak samo jak ja ucieszyliście się słysząc, że jednak Łomżyniacy i ogólnie Polacy zadają kłam wielu stereotypom i nie mamy czego się wstydzić!

Jeszcze raz zachęcam wszystkich zainteresowanych programowaniem do dołączenia do klubu kodowania z Kevinem.

Do następnego,

Tomasz Kułaga

Copyright @2023 - Akademia Łomżyńska - Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie - Dział Systemów Komputerowych
  • O Uczelni
  • Kontakt